poniedziałek, 1 września 2014

1 września - 4 latki

I znowu ja bardziej przeżywałam pierwszy dzień  w przedszkolu (tym razem po wakacjach) niż moje dziecko chyba. Wakacje rozregulowały pory snu Wojtka, wczoraj zasnął po płaczu i awanturach, że on nie chce spać dopiero o 22 godzinie. Pół nocy nie spałam, kombinując jakby go tu ubrać na śpiocha i obudzić w dobrym humorze...jak to będzie rano, czy wstanie grzecznie czy będzie lament, że chce spać i oci go bolą Z tego wszystkiego wstałam 1,5 godziny wcześniej, żeby się wyszykować zanim zacznę akcję budzenia dziecka do przedszkola. Oczywiście okazało się, że Wojtek wstał bez gadania, trochę tylko marudził, czemu nie może oglądać bajek, umył grzecznie ząbki, ubrałam go również bez większych ekscesów i dziarsko wyszedł z domu. W przedszkolu szybko się ubrał i poleciał, tylko polik nadstawił na pożegnalnego buziaka i zapytał czy jak będzie grzeczny kupię mu prezent:) Ech przypomniało mi się jak go przekupywałam tymi prezencikami w ubiegłym roku we wrześniu, żeby tylko nie płakał....No to teraz mam:)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Kotek

Mamy w domu kotka, zawsze przychodzi do mnie wieczorkiem i z rana, miauczy nad uchem .....mamo kotek chce kakało, miałłłłłłłłł, miałł i łasi się do głaskania i tulenia. I tak już ze 2 miesiące minęło a kotek nie chce się zmienić w Wojtusia i koniec i kropka.
Nie martwię się jednak tym zachowaniem, pamiętam bowiem jak moja chrześnica była dobrych parę miesięcy pieskiem, najchętniej zmieniała się w niego na spacerach i chodziła na czterech kończynach jesienią w grubej puchowej kurteczce poszczekując wesoło:)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Powrót

Powroty z wakacji są jednak bolesne....szczególnie gdy są to powroty do pracy a nie do domu w którym czeka stęskniona babcia ( to w przypadku Wojtusia). Cały sierpień przeleciał nam spotkaniach z przyjaciółmi, mieliśmy gości, jedni wyjechali przyjechali następni, nie nadążałam momentami gdy terminy się zbiegały, z każdym chciałam się spotkać, bo widzimy się raz w roku i chciałoby się tak najnormalniej w świecie pobyć wspólnie.
Urlop się udał, pogoda nam dopisała, Wojtek szalał od rana do 23 wieczorem, praktycznie cały czas na świeżym powietrzu, część czasu spędziliśmy w Jastarni część nad jeziorkiem niedaleko domu. Wojtek uwielbia siedzieć w wodzie, jak rodzice zresztą więc wszędzie targaliśmy masę różnych dmuchanych piłek, materacyków, desek i pianek. Obecnie ulubiona zabawa w domu to robienie żagli z koca i pływanie na wersalce, babcia słyszy komendy " babcio, trzymaj żagle!".
Nie wiem czy to to świeże powietrze czy skok rozwojowy ale Wojtek urósł nam przez wakacje o 2 cm:) W gadulstwie dalej się rozwija. Udało mi się nadrobić zaległości czytelnicze, a że synek chodził ze mną do mojej biblioteki z zainteresowaniem to stwierdziłam, że już czas i na niego. I tak w sierpniu został zapisany do biblioteki dziecięcej, ma już swoją kartę, nabrał sobie książeczek, sam wybierał i czyta...oczywiście większość o dźwigach i koparkach, hahaha...




wtorek, 8 lipca 2014

Lipiec

Uwielbiamy lipiec, słońce, plaża, spacery i relaks w każdy weekend i wyrwaną godzinę w tygodniu. Odliczam dni do urlopu, jeszcze prawie 3 tygodnie. Wojtek chodzi do przedszkola, grupy mniejsze zastanawiałam się czy nie zabrać go, bo mamy babcię, ale jednak zdecydowałam, że w przedszkolu będzie mu weselej między dziećmi. I chyba dobrze zrobiłam. Pewnego dnia  nie chciał wstawać (dzień wcześniej przydarzyła się drzemka a co za tym idzie  późniejsza pora snu nocnego), zostawiłam śpiocha z babcią, obudził się o 11 tej i płakał prawie pół godziny, że chciał iść "do kola". Na urlop wybieramy się tradycyjnie na Półwysep Helski, uwielbiam tamte rejony, szkoda tylko, że  w lipcu a nie w czerwcu- mniej ludzi i przyjemniej. Będziemy odpoczywać, żeglować i korzystać z pogody, mam nadzieję, ze nie będzie non stop lało. 
W pracy mam lenia, nie mogę się skupić, latem nie powinno się pracować, szczególnie gdy jest skwar i parno, mam zwolniony proces myślenia:)
Wojtek odpukać w końcu dobrze się czuje, nie kaszel, nie dusi się, leki już mamy odstawione, niech ten czas trwa jak najdłużej.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

festyny, zabawy i słońce

Długo mnie tu nie było, czytam inne blogi ale jakoś nie mogę się pozbierać do napisania o nas. Nie oznacza to, że nic się nie działo. Wiadomo Dzień matki- pierwsza impreza dla mnie w przedszkolu, mój maluch w końcu mówiący pełnymi zdaniami śpiewał, skakał a ja miałam łzy szczęścia, mrugałam szybko, aby tata się nie naśmiewał, bo zaproszenia były dla mamy i taty więc pojawiliśmy się w komplecie. Tata nagrał cały występ jak się w domu okazało....bez głosu!!!!!Myślałam, że go za to unicestwię, ale później mi przeszło. 
Dzień Dziecka - w Lubnicy w Owadogigancie- rewelacja. Nie wiem czy już tu kiedyś nie pisałam o tym ogrodzie, dużo atrakcji dla dzieci, szczególnie na Dzień Dziecka, Wojtek szalał szczęśliwy cały dzień, skakał, pływał w łódkach, kopał w piasku, szukał złota, jeździł samochodzikami, nawet chciał buzię malować jak nigdy. Tylko bał się w parku linowym, tata musiał go ratować. Później tata nie chciał zejść, tak mu się spodobało, udawał, że musi innym dzieciom pomagać:)W weekend byliśmy nad morzem, pierwsze opalanie, wykopy w piasku i ogólne lenistwo. Plecy mam dziś spieczone więc wyjazd był udany dla wszystkich.

środa, 14 maja 2014

Park

Od tej deszczowej pogody mamy już z Wojtkiem katary, gdy na chwile wychodzi słońce nie rezygnujemy ze spacerów i przejażdżek rowerowych. Moim ulubionym miejscem w pobliżu jest piękny duży park nad jeziorem, mogę pojeździć na rowerze i Wojtek również śmiga na biegówce sam, są po drodze place zabaw, siłownie na świeżym powietrzu i różne edukacyjne konstrukcje dla dzieci.




środa, 7 maja 2014

Haro!Haro!

Obecnie Wojtek jest na etapie zamiany l na r, stąd nasze haro) Śmiesznie brzmią poprzeinaczane słówka, ale dzisiaj logopeda nas uspokoił, że to oznacza, że r już nie zamieni się w l, ale nie powiedziała czy odzyskamy l? Ech walczymy o wymowę, gramy w równe zabawy, karty itd i widać  postępy, dzisiaj nas Pani pochwaliła,chyba bardziej się ucieszyłam od dziecka, bo tyle mnie to cierpliwości kosztuje:)
Z racji wiosny tradycyjnie udaję, że się odchudzam, staram się ruszać więc jeździmy dużo na rowerach, Wojtek na biegowym. Jedzie sam a jak się zmęczy to pakuje go do fotelika a rowerek przypinam do bagażnika i tak sobie zwiedzamy las w poszukiwaniu dzika:) Reakcje ludzi na nasz widok, a czasem i tata nam towarzyszy są z reguły pozytywne, ale zdarzają się i takie, że męczymy dziecko ( które akurat śmiga na swoim rowerku a mi się nie chce każdemu tłumaczyć, że jak się zmęczy siada do mnie itd), że ich dzieci to do dziś pamiętają jak oni jako rodzice kazali im jeździć itd. W majowy weekend to było tyle uwag, że w końcu wsadziliśmy Wojtka na fotelik, bo nam się już słuchać nie chciało głupich uwag. A Wojtek uwielbia wszystko co mu zaproponujemy byle na dworze i długo:)