poniedziałek, 23 grudnia 2013

Weosłych Świąt!

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia 

życzymy Wam spokojnych, radosnych chwil 

spędzonych w gronie przyjaciół i rodziny.

piątek, 20 grudnia 2013

Wojtek pomocnik

Z pomocą Wojtka dam radę ogarnąć wszystko przed świętami...chyba:) dzisiaj od rana zmywał podłogi po mnie, taszczył wiadro, próbował robić pranie ręczne, też chciał myć okna i wszędzie gdzie ja tam i on. Udało się zrobić co nie co pomimo wszystko. Teraz siedzę sobie w pracy i odpoczywam, później powrót do domu i prasowanie do wieczora. Nie znoszę prasowania firan, mam nadzieję, że Mikołaj mi to wynagrodzi.

środa, 18 grudnia 2013

Dla Franka

Nie wiem ilu mam Czytaczy, ale może chcoiaż jeden nie wie o akcji i zechce wspomóc akcję zbiórki pieniędzy dla małego chłopczyka, ma na imię Franek i walczy z chorobą nowotworową. Potrzebna jest góra pieniędzy, ktora się uzbiera dzięki naszym darowzinom. Drogi Czytelniku jeżli możesz wspomóż akcję, każda złotówka ma znaczenie. Jeśli nie my to kto...trzeba działać.
Więcej o chorobie Franka znajdziesz na stronie
 http://www.siepomaga.pl/f/fundacja-siepomaga/c/1156


....

Brak mi słów pomału, niech już się ten rok chorób skończy. Wczoraj załapał mnie ból ucha, mądra próbowałam sobie pomóc wlewając płyn do czyszczenia uszu. Dostałam takiego bólu, ze wyłam, wieczorem w przychodni okazało się, że to ostre zapalenie ucha i nie wolno nic wlewać do niego, bo można naruszyć bębenek. Matko jak mnie bolało, dostałam antybiotyk i mam brać 3x2 ibuprom do tego. Zastanawiam się czy dzieciaczki też tak boli, jak mają chore uszy, to niemożliwe, bo to boli jak cholera jasna! Moja mama wysiada zdrowotnie również, jest coraz ciekawiej. A do tego po wymianie liczników zostały nam big dziury, w kuchni mam półmetrową dziurę, którą mąż będzie łatał pewnie do Wigilii . A jak święta przygotowywać w tym bałaganie? A u nas goście mają być, dużo gości....w salonie będziemy pierogi lepić..i po co ja sprzątałam do nocy. końcówka roku nieciekawa.

wtorek, 17 grudnia 2013

co na nude

Niestety dziś marudząco-pierdząco...kto nie chce niech dalej nie czyta, bo będę jojczyć.

W domu od tygodnia wodę nam zakrecają na cały dzień, tzn do 16.30, więc co rano latałam z garkami, wiadrami itp. Wojtek czuje się już całkiem dobrze, prawie nie ma kaszlu ale za to nudzi się przeogromnie. Wymyślamy zabawy, wycinanki, malowanki, wyklejanki, budujemy itp ale wszystko na chwile i w efekcie Wojtek jest bardzo niegrzeczny, bawi go bardzo, że się złościmy i dokazuje jeszcze bardziej, lata bez skarpetek specjalnie, żeby mnie wkurzyć i się chichra gałgan jeden. Usiłuje zwalić co rusz telewizor albo chociaż obtłuc,włazi za meble i nie chce wyjść jak jakiś uparty chomik.Rzuca wszystkim i wyrzuca no i najgorsze...bije babcie. Klepie ją i ucieka zachwycony. No i teraz co ja robię? Tłumacze, krzyczę i daję karę, obiecuje mi syn, że już nie będzie, że będzie grzeczny inne bla, bla, a za 20 min od nowa. Wiem, że on jest tak naprawdę grzeczny i cuduje z nudów ale cała rodzina nie wyrabia, kąsamy już siebie nawzajem z tego wszystkiego. po drodze jeszcze przygotowania do świąt, latam po sklepach, szoruje chatę i próbuje zapanować nad dzieckiem bez skutków. wstyd się przyznać, ale cieszę się, że muszę iść do pracy, tam ma chociaż chwilę spokoju...jakoś tak nieświątecznie się czuję..

piątek, 13 grudnia 2013

Kocioł

Wczoraj pod wieczór znowu zaliczyliśmy z Wojtkiem lekarza, bo jednak coś mnie niepokoiło, że tak kaszle inaczej i nos mimo leków wiecznie zapchany. Lekarka zbadała, osłuchała i stwierdziła, że ropa w nosie dalej i gardło czerwone a Wojtek w śmiech, bardzo go śmieszyła wizyta i co chwila robił do Pań minki. Mi nie do śmiechu, bo jednak musiała Pani przepisać antybiotyk i Wojtuś może zapomnieć o wizycie w przedszkolu w tym roku. Akurat zdąży się wykurować na święta, mam nadzieję. Mało tego, wieczorem przy zakraplaniu oczu wspólnymi siłami z tatą odkryliśmy, że ma krwiaczki pod powiekami, aż mi się słabo zrobiło z nerwów, chciałam dziś już okulistę nawiedzać, ale poczytałam trochę na spokojnie o zapaleniu spojówek i okazuje się, że to jeden z objawów i podaje się krople, które my już bierzemy. Osiwieje przez te choróbska.
Wojtek się nie przejmuje chorobą, tylko w nocy popłakuje, bo kaszel nie daje spać. Rozrabiał wczoraj tak, że nie mogliśmy go spacyfikować do łóżka bez głośnych protestów. W przyszłym tygodniu będę musiała jakoś urywać się wcześniej do domu, aby zacząć przygotowania do świąt, inaczej nie da rady, w ten weekend zjazd, więc nic nie zrobię. Nie mam prezentów, mieszkanie w stanie lepiej nie pisać, do tego codziennie wyłączają nam wodę, bo robią nowe liczniki do wodomierzy, więc rano nalewam wodę do czego się da, żeby starczyło do wszystkiego. Jakoś mnie tłumy w sklepach nie porywają i zakupy odwlekam ile się da, no ale chyba nie da się ich uniknąć. Pomysły na prezenty mam, więc załatwię to raz, dwa.
W tym roku postanowiłam skupić się na zabawach z Wojtkiem, które go zaangażują w ten cały świąteczny młyn. Wczoraj robiliśmy wyklejane choinki, całe 30 minut. Muszę zacząć obfotografowywać te jego dzieła na pamiątkę.

środa, 11 grudnia 2013

Prababcia

Jest lepiej, Wojciech wczoraj śmigał jak szalony robiąc do wieczora artystyczny bałagan. Mieliśmy gości, przyjechała prababcia, z prezentami, Wojtuś wyściskał ją serdecznie, wytarmosił, popodduszał z miłością, wycałował. Prababcia była zachwycona, szkoda, że tego nie widziałam. Moja babcia choruje już mocno na Alzheimera, nas jeszcze pamięta, ale co chwila zapomina gdzie jest, wczoraj zapytała moją mamę, a swoją córkę, gdzie jest Wojtek?(mój tato). Nie żyje już 21 lat- odpowiedziała mama a babcia na to,.... a co się stało? Dramat, że tak już nic nie pamięta.  Miło mi, że mnie jeszcze pamięta i cieszy się z widoku mojego dziecka, zawsze się martwi, czy mój Wojtuś ją rozpozna, chociaż widujemy się co najmniej raz w miesiącu. A mój synuś pieszczoszek, potrafi okazywać uczucia, jest bardzo wylewny, więc wczoraj była szczęśliwa, chociaż chwilę.

wtorek, 10 grudnia 2013

przynudzam

Wiem, że się pewnie powtórzę, ale u nas znowu chorobowo. Wojtek ma tym razem wirusowe zapalenie spojówek, katar i kaszel jak zwykle. Dostał krople z antybiotykiem i już po jednym dniu stosowania widać znaczną poprawę. Wziewy znowu podawane w maksymalnych dawkach, a dopiero co udało mi się zejść do najmniejszych ..:( Tym razem to prawdopodobnie ja "załatwiłam" syna, bo zachciało mi się w sobotę sanek, a momentami wiało i jak wracaliśmy to nas wywiało całkiem porządnie. Głupia matka ze mnie czasami. Sama też już kicham. Babcia niepocieszona, bo Wojtek w domu a ona miała plany przygotowywań przedświątecznych. Z Wojtkiem się nie da, bo jej nie słucha, jak tylko znika w kuchni to on hyc i już gdzieś broi. Mam nadzieję, że do poniedziałku się wykuruje i pójdzie do przedszkola jeszcze w przyszłym tygodniu. W innym wypadku wyjdzie, że w grudniu był raptem 4 dni, bo po świętach mam wolne i będziemy w domu. Zastanawiam się w związku z tym jak radzą sobie rodzice, którzy nie mają babć i nianiek, gdybym za każdym razem zostawała z Wojtkiem w domu gdy choruje, już by mnie wywalili. Zresztą wcale bym się nie dziwiła, bo co to za pracownik co drugi tydzień na tygodniowym zwolnieniu. Całe szczęście, że Wojtek ma babcię w małym palcu i babcia zrobi dla niego wszystko.
 

czwartek, 5 grudnia 2013

Wesoło

Im więcej mówi mój maluch tym bardziej się śmieje. Widać, że rośnie nam mały dyktator, rozkazuje z kim idzie się bawić, do łazienki, w co się bawimy, co jest ładne a co brzydkie, z reguły mnie to bawi, jak przesadza to oczywiście od razu stawiam na swoim, no bo wiadomo, że dziecko ma słuchać starszych. Ostatnio więcej czasu spędza ze mną niż z tatą i zrobił się taki mega cycuś mamusi. Tata go usypia do czasu aż wejdę do pokoju, wówczas przesuwa się na łóżku robiąc mi miejsce i woła do tata "tata sio". Tata jest obrażony:)
Na spacerach też ze mną za ręke nie z tatą. Ewidentnie jest to efekt pracoholizmu taty, no to teraz ma.Na szczęście mają wspólne pasje i wczoraj szaleli do późnego wieczora sterowanymi zabawkami, nie wiem kto miał większą frajdę, były momenty, ze miałam wrażenie, że bawi się dwoje dzieci a nie jedno.
A ja wczoraj dostałam burę od syna, bo nie było mnie w domu tak jak zwykle, tylko godzinkę później. A tata to może dłużej być poza domem i mu nie robi nu nu:)