wtorek, 28 października 2014

Czym zająć zdrowiejącego rozrabiakę

W domu już o wiele lepiej. Zastrzyk za zabawki poskutkował, płaczu było 5 sekund a efekty jak to przy dexavenie szybkie, praktycznie już w tej samej dobie kaszel ustał, gardło przestało dokuczać, antybiotyk jednak trzeba podawać, więc Wojtek z babcią w domu. Pełen energii biegał, skakał, wirował do 23 wieczorem. Malowaliśmy farbami, piekliśmy ciasteczka, graliśmy w piłę i jeździliśmy autami, no i oczywiście bransoletki z gumek też dwie zrobiliśmy. Zastanawiam się czym zająć Wojtka, żeby tak nie biegał i nie skakał i już mi pomysłów brakuje. Najlepiej jakieś rękodzieło wyciszające z nim robić, ale niestety szybko się nudzi. To jednak normalne w wieku 4 lat chyba? Tata wrócił późno, przejął opiekę a ja padłam jak długa. dzisiaj pewnie czeka mnie kolejna porcja meczy do zagrania, rajdów autami i wyklejanek. Zupełnie inaczej jest jak Wojtek chodzi do przedszkola, chce odpocząć, pooglądać bajki, pobyć sam grzecznie w pokoiku swoim. A teraz biedny się nudzi jak mops, więc muszę się wykazać jakimiś nowymi pomysłami.


czwartek, 23 października 2014

Zastrzyki

Noc z wtorku na środę była tak straszna, że poprosiłam babcię aby wybrała się z Wojtkiem do lekarza a ja dolecę już bezpośrednio jak będą wchodzić do gabinetu. Mama zadzwoniła już po fakcie jednak, Wojtuś dostał zastrzyk i jak się nie polepszy to skierowanie do szpitala na zapalenie krtani, antybiotyk i fura leków. na szczęście sie poprawiło, ale... dzisiaj musimy iść na drugi zastrzyk...ja już trzęsę portkami na samą myśl o awanturze i lamentach, które tam na bank zrobi Wojtek. Wczoraj mu mówiłam, że pójdziemy tylko sprawdzić, czy pupa się zagoiła, bo stwierdził, że mu Pani zrobiła dziurę w pupie. Wojtek kategorycznie kręcił głową, że lepiej nie pójdzie, bo Pani go znowu ukłuje. Kombinuję, jak to przetrwać i nic innego nie przychodzi mi jak zwykle do głowy niż przekupstwo! No ze mną chyba jest coś nie tak.

poniedziałek, 20 października 2014

Nauka geografii

Jestem już w pracy po tygodniowym pobycie w Hamburgu u naszej rodzinki. Odbył się chrzest męża chrześniaka, cudnego chłopczyka, jak go przytulałam to od razu włączał mi się sygnał, że też chcę jeszcze raz mieć swoje małe dzieciątko. Wojtek w dniu wyjazdu tak brzydko kaszlał, że latałam godzinę przed odjazdem praktycznie do lekarza. Okazało się, że zaostrzenie astmy spowodowane jakąś wirusówką. zabrałam reklamówkę leków dla dziecka, dosłownie, do tego inhalatory, tubę do wziewów i aparat do neubalizacji,bo nam zawsze pomaga. Pierwsza noc w gościach była dla Wojtka ciężka, kaszlał okrutnie. Dostał duszności w kościele bo było gorąco i duszno, ale później już czuł się coraz lepiej i zaczął rozrabiać, na tyle, że na 3 dzień już stał w kącie, tak się rozbrykał. Przez tydzień odwiedziliśmy wszystkie ciocie, wujków, kuzynów, dotarliśmy do zoo i oceanarium. Wszędzie Wojtek dostawał prezenty, częstowano go czipsami,colą i cholernie słodkimi żelkami (co w domu rzadko może zjeść), więc jemu podobało się bardzo. Mi trochę mniej, bo latałam z lekami 3 razy dziennie, 3 razy dziennie inhalacje itd i pacyfikacja syna gdy robiło się za głośno:) Tata coś tam też próbował, ale szybko mi dezerterował integrować się z rodzinką. Muszę się tu teraz w tym miejscu przyznać, że ucieszyłam się z powrotu do pracy, cisza i spokój, akurat dzisiaj nie ma zbyt dużo pilnych akcji więc ja odpoczywam:) Wojtuś w domu z babcią, bo jeszcze pokaszluje i gluty w nosie są, babcia sobie radzi z wnusiem. Z całego wyjazdu najbardziej cieszy mnie oprócz oczywiście spotkania z rodziną zainteresowanie Wojtka mapą Europy, pokazywaniem krajów w których mamy kogoś z rodziny lub przyjaciół, których on zna, tym, że chce się niemieckiego uczyć, że szybko łapał kontakt z niemieckimi dziećmi, że już wie jak się nazywa jego kraj, jego miasto itd, że jest taki mądry, choć malutki przecież jeszcze.

środa, 8 października 2014

Płaczek

Mam nadzieję, że chwilowo, ale mam w domu Płaczka. Po tygodniowym pobycie w domu z babcią Wojtuś płacze w przedszkolu, że chce do mamy. rano nie chce iść, che być w domu z babcią. To już trzeci dzień,. Pytałam Panią, później się bawi, ale co jakiś czas popłakuje i pyta kiedy mama przyjdzie. Codziennie mu mówię po kilka razy, że odbiorę go po obiadku od razu. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić i nie wiem skąd taka zmiana. po wakacjach nie było tego problemu. Wątpię, żeby coś się wydarzyło w przedszkolu, bo wieczorami Wojtek opowiada co robił z kolegami zadowolony. To samo było dziś u logopedy. Zajęcia trwają 30 minut, z tego 20 minut Wojtek powtarzał, że już chce do mamy a pozostałe 10 minut pracował z Panią i opowiadał wszystko co mu przyszło tylko do głowy, wyszedł uśmiechnięty. Nie wiem czy to skok rozwojowy czy jest inna przyczyna.

poniedziałek, 6 października 2014

....

Smutno mi było wczoraj jak pewnie wielu z Was. Śmierć młodej dziewczyny, praktycznie w moim wieku, pozostawiającej swoje dzieci, bez mamy...żal i smutek. 
Nie wyobrażam sobie tego bólu gdyby mnie to spotkało, gdybym zachorowała i wiedziała, że odejdę, jak przygotować dziecko,  przypomina mi się od razu Chustka, tak wielu odchodzi za wcześnie.

piątek, 3 października 2014

Jesienne słońce

Za oknem u  nas jesienne słońce, już drugi dzień znów jest cieplutko i przyjemnie. Można chodzić bez kurtki. Wojtuś już się dobrze czuje, choć do przedszkola jeszcze nie puszczam to na spacer wyszliśmy, mknął rowerkiem a ja za nim szybkim truchtem, kolka mnie złapała:) Zasuwa po chodnikach jak pirat drogowy, choć jeszcze na czterech kółkach ale rower już "prawdziwy". Latem nie miał siły pedałować.
Za miesiąc skończy 4 lata. Już się cieszy, że będzie tort, prezenty i już sobie śpiewa 100 lat:)
Jednak przed urodzinami jeszcze w październiku czeka nas tygodniowy wyjazd do rodzinki. Już się cieszę, że odpocznę, nie będę musiała nic robić, będziemy zwiedzać i odpoczywać, bo jeszcze nas w Hamburgu nie było a właśnie tam się wybieramy. Znów pakujemy walizki, jak ja lubię podróżować i urlopować!