środa, 30 października 2013

przygotowania

Groby już uprzątnięte dwa tygodnie temu, liście grabione regularnie wspólnie z Wojtkiem, pozostały mi tylko literki do podmalowania. Zbliża się 1 listopada a to dla mnie od wielu lat czas spędzany na cmentarzu, podobnie zresztą jak Dzień Zaduszny. Rano jeżdżę do dziadków a później do swojego taty i brata. Dopiero późnym popołudniem siadamy do obiadu w większym gronie, razem z ciociami, wujkami, babcią. W ubiegłym roku zabrałam Wojtka ale był jeszcze malutki i nie bardzo wiedział o co chodzi. W tym roku zaktywizowałam go już nawet do porządków, trudno wytłumaczyć malutkiemu dziecku dlaczego tu przychodzimy, palimy znicze ale się staram i tym bardziej brakuje mi taty obok mnie, szkoda, że sam nie może wnukowi nic wytłumaczyć, opowiedzieć. Taki smutny to dla mnie czas i już go czuję.

środa, 23 października 2013

Wirusiska i problemy

Znowu chorujemy, a najlepsze jest to, że Wojtuś pierwszy zaczął, po zwiększeniu dawek wziewów kaszle dużo mniej za to zarówno ja jak i tata ledwo zipiemy. Wczoraj dostałam antybiotyk,lekarz stwierdził, że furczy mi gorzej w płucach niż u Wojtka. Tata idzie dzisiaj, bo też już nie wyrabia. Wczoraj kichając prychają i ledwo zipiąc stwierdziliśmy, że nas przedszkole wykończy jak dalej Wojtek będzie przynosił takie bomby wirusowe, które mu rodziców pokładają. Oczywiście jak na złość żadne z nas nie może iść teraz na zwolnienie więc jest super... Wojtuś z babcią zadowolony, że nie musi do kola chodzić.
Coś nie udaje nam się często pisać, a wydarzyło sie coś co doprowadziło mnie na skraj szału. W przedszkolu Wojtusia pobili dwa chłopcy...tak tak pobili, Pani wyszła do łazienki z dzieckiem, wróciła, Wojtuś z czerwonym guzem na skroni a reszta dzieci powiedziała , że taki i taki pobili go. Pani tłumaczyła, że na sekundę wyszła, a ma dwóch chłopców którzy dokuczają dzieciom, zgłaszała już to rodzicom, ale nie ma efektu, twierdzą, że dzieci w domu są grzeczne. W pierwszym momencie chciałam zrobić awanturę, później mi przeszło, mamy z chłopcami rozmawiały ja się nie będę wtrącać w wychowanie cudzych dzieci. Tylko chyba wiecie co ja powiedziałam biednemu Wojtkowi co ma zrobić następnym razem, chociaż do tej pory zakazywałam bicia. Ale jak mam uchronić dziecko przed takimi sytuacjami? Nie uchronię jak widać a nie chcę, żeby był poszkodowany i nie potrafił się obronić. W tym dniu przeżywałam całą sytuację, tak mi było szkoda mojego malucha, ale na szczęście na drugi dzień poszedł z uśmiechem do przedszkola.

środa, 16 października 2013

Wesoło...

Jest dobrze, to już 13 ! dzień chodzenia Wojtka do przedszkola z rzędu (oczywiście nie licząc weekendów) i nie ma kaszlu. Od razu mi lepiej. Przestał płakać, że nie idzie do "kola". Z okazji Dnia Nauczyciela obcałował Panią aż babki się śmiały, czyli jednak podoba mu się. Rano wstaje z mniejszym ociąganiem, same dobre newsy...prawie. 
W domu zdarza mi się przeklnąć, ale czasem. Mój syn jak wiadomo bardzo mało mówi ale niestety udało mu się nauczyć tak parę dni temu brzydkiego słówka które sepleni po swojemu. Łudzę się, że może nikt oprócz rodziny go nie zrozumie, nie wiem czy to ode mnie czy z przedszkola podchwycił. Nie wiem czy mu uwagę zwracać czy udawać, że nie słyszę. Ze wstydu będę sie palić jak mu nie przejdzie. Troję się aby wymawiał ładnie jak najwięcej słówek, codziennie ćwiczymy, czytam mu książeczki, wygłupiam się, zdzieram gardło a ten proszę, wyedukował się nie w tę stronę co ja chciałam.
Poza tym to chodzimy spać o 22 giej nadal, rano zwlekam się z łóżka jakbym nie spała wcale, chociaż tu wiem, że grzeszę, bo młodsze mamy mają gorzej, wiem,wiem ale ja już się przyzwyczaiłam do lenistwa:) 
Do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja w końcu.

środa, 9 października 2013

Pomoce logopedyczne

Zaczyna mnie denerwować ciągłe przekładanie naszych wizyt u logopedy. Dosyć, że czekaliśmy kilka tygodni aby się zapisać to Pani we wrześniu nie było 3 tygodnie, potem tydzień układali grafik, potem Wojtek był chory, raz się udało pójść, a dziś znowu odwołane zajęcia bo coś tam. zadzwoniłam i się dowiedziałam, ze za tydzień zaczynają przeprowadzkę do innego budynku, potrwa ponad dwa tygodnie i zajęcia zaczną się odbywać w listopadzie.
Ręce opadają .... ćwiczymy w domu, codziennie. Dobrze, ze chociaż ćwiczenia dostaliśmy, listę książeczek do zakupu to wiem co mamy robić. Właśnie zakupiłam, swoją drogą ceny tych publikacji są mocno przesadzone, cieniutkie książeczki p0 9 zł. Komplet 150 zł, ale nam odradził logopeda bo nie będą robić wszystkich części, niby nie ma takiej potrzeby.
Wojtek robi coraz większe postępy w mówieniu, oczywiście sepleni, przestawia literki ale w końcu zaczyna mówić. Muszę się postarać aby ćwiczyć z nim konsekwentnie codziennie. Na szczęście na razie się chłopak nie zniechęca. Mam zamiar dzisiaj pobuszować poszukać jeszcze jakiś pomocy logopedycznych dla rodziców, jeśli ktoś takie zna to będę wdzięczna za link lub info.



poniedziałek, 7 października 2013

Sposoby na niegrzeczne dzieci w przedszkolu...jakie?

Poniedziałek....jak ja nie lubię poniedziałków. Z rana stoczyłam już słowną bitwę, były łzy, szlochy i ogólnie do dupy.... Wojtuś nie chciał iść do przedszkola. Udawał nawet przez chwilę, że go boli brzuszek. W końcu doszliśmy do porozumienia, ale łatwo nie było a to dopiero poniedziałek. 
Zastanawiam się jak w innych przedszkolach radzą sobie z niesfornością dzieci. U mojego syna chyba wyprowadzają dziecko do łazienki i zostaje tam dopóki się nie uspokoi. W ubiegłym tygodniu widziałam taką sytuację, przyszliśmy z Wojtkiem o 9 tej bo byliśmy u lekarza, dziecko płakało samo w łazience. Pani była sama z dziećmi na sali, ze dwadzieścioro ich było. Nie wiem czy zostawiła tamto dziecko samo, bo nie miała nikogo do opieki nad całą grupą czy takie są standardy w tym przedszkolu. Nie spodobało mi się to. Gdy Wojtuś wszedł ze mną na sale, Pani wyszła do tamtego chłopca z pytaniem czy już się uspokoił. Wiem, że muszą mieć jakieś metody na ogarnięcie dzieci ale jakoś mi się ta sytuacja nie spodobała. Mam nadzieję, że wynikała jedynie z braku drugiej Pani. Mam zamiar nie nakręcać się tylko zapytać Panią spokojnie co robią gdy dzieci są niegrzeczne.

czwartek, 3 października 2013

Usypianie

Niech coś się wydarzy, bo nie wyrabiam, niech stanie się cud i nauczę się usypiać swoje własne dziecko. Jestem w tym beznadziejna. Nie potrafię zapanować na d Wojtusiem wieczorem. Idziemy się kapać, wszystko idzie pięknie, piżamka, kaszka, leki i....zaczyna się. Od bajki....nie jednej....13 tu!!!! potem znowu mój syn chce jeść, pić, siku  i tak w kółko jeszcze jakieś dwie godziny zanim pada. No chyba, że mąż przyjdzie z pracy i mnie uratuje, wówczas mój syn zasypia maksymalnie po 15 minutach, bez płaczu, żądań, wrzasków, skakania po łóżku. Stanowczość, wiem, brakuje mi jej, ale jak teraz to odkręcić.