niedziela, 8 września 2013

Nie tak różowo

Niestety nie jest cudownie w przedszkolu. Jedynie w pierwszy dzień synek nie płakał,kolejne dni codziennie była histeria na widok szatni i zapłakanych dzieci, oddawałam go pani opiekunce płaczącego i wyrywającego. Po wyjściu miałam ochotę walnąć coś mocniejszego. Z relacji pani w przedszkolu wynika,ze Wojtek przestaje płakać,bawi się,je i drzemie bez problemów, gdy wracam po niego zawsze jest zadowolony i nie płacze, jednak te wejścia sa tragiczne, nie wiem jak długo to potrwa, pewnie dlatego,ze reszta dzieci płacze. Obecnie chorujemy,ja bardziej a Wojtek pokasłuje i zakatarzony,jutro idziemy do lekarza,pewnie parę dni go nie zaprowadzę do dzieci i później znowu od nowa się zacznie.....

poniedziałek, 2 września 2013

Pierwszy dzień

I pierwszy dzień zawożenia do przedszkola za mną. Wojtuś sam wstał, nic nie płakał, buzi, buzi i poszedł się bawić. O 14 tej się okaże jak mu tam było.


piątek, 30 sierpnia 2013

czekamy...

Niestety pomimo stosowania leków katar Wojtka nie opuszcza, frida już od prawie w dwóch tygodni w natarciu, odciągamy, psikamy i nie chce odejść....ciągle coś tam jeszcze słychać. Ja już w stresie, że do poniedziałku nie przejdzie, a my przecież do przedszkola pierwszy dzień. Natworzyłam już Wojtkowi tyle historii, że w przedszkolu jest super, że wczoraj była awantura, bo założył plecak i chciał już iść, chodził biedny za mną i pokrzykiwał "mog!mog ju!". Chyba trochę przesadziłam z tym gadaniem")
Cieszę się, że zaraz wrzesień. Wojtuś w przedszkolu pozna dzieci, spodoba mu się, wiem to, nawet gdyby na początku trochę płakał, to i tak będzie mu się podobało, jako jedynak ma za mało kontaktu z dziećmi, przedszkole jest mu bardzo potrzebne. We wrześniu idziemy na wesele do kuzynki, więc się pobawimy. We wrześniu zaczynam studia, podyplomowe, w końcu się zdecydowałam, muszę zrobić coś dla siebie. Także wrześniu przybywaj:)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Koniec lata

Lato dobiega konca, jestesmy juz po urlopie i wypoczynku nad morzem. Bylo inaczej niz sie spodziewalam, mimo mnogosci atrakcji Wojtus byl soba:) Probowal wymuszac to co chcial a na kazdym kroku kusily odpustowe stoiska z pierdolami, na kazdym rogu zwierzatka, autka, samolociki na monetki no i ciuciu. Rano kaszka, a potem sniadanka nie mial czasu jesc, na obiad nie mial ochoty, dopiero kolo wieczora w koncu cos udawalo sie w niego wpakowac...wieczorami padalam jak kamien ale i tak bylo fajnie, juz planujemy wyjazd za rok,tylko w inne miejsce aby troche skorzystac dla siebie i poplywac,za rok do Jastarni. Tymczasem wracamy do rzeczywistosci, druga czesc mego urlopu uplywa na szykowaniu mojego malucha do przedszkola. Codziennie opowiadam jak tam bedzie superowo, ze trzeba sluchac pani i nie przepychac sie w kolejce do zjezdzalni.juz sie denerwuje, musze wyluzowac, jakos przez to przejdziemy. Niestety znad morza synek przywio katar, ktory juz doprowadzil do atakow kaszlu, wprowdzilam inhalacje i leki astmatyczne, wyciszylo sie, co to bedzie w przedszkolu, wiem, ze bedzie chorowal, oby tylko szybko udawalo mi sie dzialac, aby nie doprowadzac do pobytow w szpitalu i zastrzykow. Juz troche wiem niestety kosztem mojego dziecka, ze byle katar a musze wprowadzac szybko wziewy.Milo gdy obok spi moj maly rozrabiaka i kaszlu zero:)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Zdrowie Szymonka

Czytam zaległości, w tym o historii Szymonka. Chłopczyk w podobnym wieku jak mój syn a wiele miesięcy spędził w szpitalu. Guz na siatkówce, rodzice początkowo zbywani, sami musieli działać, bo coś było nie tak.... Polska rzeczywistość, polska służba zdrowia.....Znaleźli się lekarze, którzy dali nadzieję na to, że dziecko oka nie starci, potrzebne były jednak ogromne pieniądze na chemię. Dzięki aktywnemu wsparciu wielu osób, w tym wielu blogerek do których również i my zaglądamy i dzięki którym dowiedziałam się o całej akcji udało się zebrać pieniądze na drugą chemię, obecnie już zbierane są pieniądze na 3 chemię, ostatnią. Ziarnko do ziarnka i z pewnością uda się uzbierać. Jeżeli ktoś nas czyta kto jeszcze nie słyszał o historii Szymonka bardzo prosimy, dorzućcie się i Wy, każda złotówka to krok do przodu.
Historia Szymonka.


poniedziałek, 22 lipca 2013

Pierwsza przyjaźń

Moja przyjaciółka ma troje dzieci, w tym 5 letniego synka, którego Wojtuś ubóstwia. Udało nam się Go namówić w ubiegły weekend na prawie całą sobotę spędzoną z nami w naszym domu i nie tylko bez rodziców za to z Wojtkiem przyklejonym jak rzep:) Radość mojego dziecka z kontaktu z innymi dziećmi a w szczególności z chłopcami utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że czas na rodzeństwo...tylko z tatą muszę pogadać:) Wojtuś jest zupełnie innym dzieckiem w towarzystwie innych maluchów, jest zaaferowany, biega, bawi się, donosi zabawki, gada po swojemu, uśmiechnięty od ucha do ucha, nie marudzi, nie jęczy, no miód... A gdy jest sam w domu chodzi za mną i marudzi, mamu,mamu słyszę po tysiąc razy co doprowadza mnie do nerwicy, nawet pod drzwiami toalety nie ma litości. Już nawet proponowałam synkowi koleżanki, żeby u nas pomieszkał, obiecałam lody, kanapki z nutellą codziennie i bajki od rana do nocy i wiecie co? Nie zgodził się...bo jednak muszę mieszkać ze swoimi rodzicami, bo by za mną tęsknili:)
zatem dalej staram się wypełnić sama czas mojemu dziecku, szukam dla niego ciągle jakiś atrakcji, wrażeń, zabaw z dziećmi. Efekt jest niezły, mamy coraz więcej znajomych z którymi jeździmy nad jezioro, plac zabaw, do parku:) A za tydzień jedziemy na biwak, pierwszy w naszym życiu z Wojtkiem. Mam nadzieję, że mu się będzie podobało pod namiotem.

P.S. Pojawiło się pierwsze zdanie w tym tygodniu, do babci, gdy kazała iść myć ręce po spacerze ...Nie są bude. I masz Ci los, tak to jest z chłopakami:) Wojtuś coraz więcej wyrazów mówi całkiem zrozumiale, z tych nowszych to: kamyk, daj, ok, inny,nie ten, budny, myjo (czyt. kąpać się w jeziorze:) a ulubione powiedzonko to ..i ju (i już) gada coś, gada, tłumaczy, kiwa głową i mówi na koniec i ju... i tyle rozumiem czasami z całego wywodu.

piątek, 5 lipca 2013

Gdy dzieci się biją

Od poniedziałku Wojtuś chodzi do przedszkola na dni otwarte, codziennie dwie godziny spędza z dziećmi i Paniami przedszkolankami, aby się lepiej poznać, opiekun zostaje rownież na tych zajęciach. z racji choróbska byłam z nim tylko w poniedziałek, później poszedł tata, a od środy chodzi z babcią. Cała rodzina została wciągnięta w poznawanie jaki to fun to przedszkole:) No i pojawiły się już sytuacje typu nie dam zabawki, to moje itp czego się spodziewałam. Niestety oprócz tego zdarzają się przepychanki i to Wojtuś się przepycha.Oczywiście od razu ingerujemy i tłumaczymy mu w takich przypadkach, że nie wolno się tak zachowywać. Wczoraj jakiś chłopczyk kopnął Wojtka a Wojtek mu oddał, babcia udawała, że tego nie widziała. I co robić w takim przypadku? Tłumaczyć, że nie wolno się bić? Czy się nie odzywać? Nie chcę, żeby mój syn był kopany i nie reagował na to ale nie chcę też żeby się z własnej inicjatywy z kimkolwiek przepychał.