poniedziałek, 22 lipca 2013

Pierwsza przyjaźń

Moja przyjaciółka ma troje dzieci, w tym 5 letniego synka, którego Wojtuś ubóstwia. Udało nam się Go namówić w ubiegły weekend na prawie całą sobotę spędzoną z nami w naszym domu i nie tylko bez rodziców za to z Wojtkiem przyklejonym jak rzep:) Radość mojego dziecka z kontaktu z innymi dziećmi a w szczególności z chłopcami utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że czas na rodzeństwo...tylko z tatą muszę pogadać:) Wojtuś jest zupełnie innym dzieckiem w towarzystwie innych maluchów, jest zaaferowany, biega, bawi się, donosi zabawki, gada po swojemu, uśmiechnięty od ucha do ucha, nie marudzi, nie jęczy, no miód... A gdy jest sam w domu chodzi za mną i marudzi, mamu,mamu słyszę po tysiąc razy co doprowadza mnie do nerwicy, nawet pod drzwiami toalety nie ma litości. Już nawet proponowałam synkowi koleżanki, żeby u nas pomieszkał, obiecałam lody, kanapki z nutellą codziennie i bajki od rana do nocy i wiecie co? Nie zgodził się...bo jednak muszę mieszkać ze swoimi rodzicami, bo by za mną tęsknili:)
zatem dalej staram się wypełnić sama czas mojemu dziecku, szukam dla niego ciągle jakiś atrakcji, wrażeń, zabaw z dziećmi. Efekt jest niezły, mamy coraz więcej znajomych z którymi jeździmy nad jezioro, plac zabaw, do parku:) A za tydzień jedziemy na biwak, pierwszy w naszym życiu z Wojtkiem. Mam nadzieję, że mu się będzie podobało pod namiotem.

P.S. Pojawiło się pierwsze zdanie w tym tygodniu, do babci, gdy kazała iść myć ręce po spacerze ...Nie są bude. I masz Ci los, tak to jest z chłopakami:) Wojtuś coraz więcej wyrazów mówi całkiem zrozumiale, z tych nowszych to: kamyk, daj, ok, inny,nie ten, budny, myjo (czyt. kąpać się w jeziorze:) a ulubione powiedzonko to ..i ju (i już) gada coś, gada, tłumaczy, kiwa głową i mówi na koniec i ju... i tyle rozumiem czasami z całego wywodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz