piątek, 28 marca 2014

Być rodzicem

Tak się zastanawiam jak czytam niektóre blogi i rozmawiam w realu ze znajomymi, skąd w nas taki brak zrozumienia i tolerancji do rodziców wychowujących dzieci w inny sposób niż nasz. Oczywiście też uważam, że mój sposób wychowania dziecka jest najlepszy, a przynajmniej staram się aby był jak najlepszy ale toleruję i nie krytykuję innych rodziców, że w inny sposób pokazują swój świat własnym dzieciom, bo to jest bezsensowne. Większość rodziców kocha swoje dzieci najbardziej na świecie i nie chce im zrobić krzywdy i też uważają, tak samo jak ja, że ich sposób wychowania jest taki jak być powinien. Wciąż się uczę co to znaczy być rodzicem, ale jedno wiem z pewnością. Być rodzicem nie oznacza, że można wszystkim zwracać uwagę i krytykować ich sposób wychowywania dzieci.
Wszystkim życzę pięknej pogody w weekend i dużo słońca, w sercu również:)

czwartek, 13 marca 2014

Mały gość

W weekend przyjechała do nas rodzinka z 5 tygodniowym maluchem.Co tam dzień kobiet, nasz weekend upłynął pod znakiem radości z wizyty małego Julka. Zarówna ja, jak i Wojtek oraz tata wpatrywaliśmy się w niego z zaciekawieniem, skradł serca wszystkich domowników. Wojtuś delikatnie łapał go za rączkę, wąchał, śmiał się z jego kichania do rozpuku i nie odstępował. Najbardziej cieszy mnie reakcja taty, który nie jest skory do rodzeństwa dla Wojtka ale przy wizycie malucha złapało go na wspominki i widać, że jemu też takie maleństwo bardzo się podobało. Czyli nie wszytko stracone, może jeszcze zmieni zdanie i my również będziemy się jeszcze cieszyć i przeżywać narodziny kolejnego potomka.

wtorek, 4 marca 2014

Bałagan i inne

Wojtek w domu, tym razem infekcja ucha, pomimo wieczornej gorączki i lekkiego bólu ucha jest w dobrym humorze i szaleje z babcią. Tydzień jednak spędzi w domu, co oznacza tajfun i wieczny bałagan. nawet już nie ględzę tylko sprzątam dopiero wieczorem jak już zaśnie moje dziecię, bo nie ma sensu wcześniej, syzyfowa praca. Wieczorem łapię ścierki i odklejam różne cuda z mebli, wczoraj się męczyłam z przyklejoną resztą lizaka ze szklanego stolika dobre kilka minut. Przydałby się osobny poradnik dla mnie jak radzić sobie z trudnymi plamami, rysunkami na ścianach, plasteliną w dywanie, taki poradnik perfekcyjnej młodej matki dbającej o porządek. Z innej beczki to umówiłam Wojtka dziś do alergologa, kuzynka swoje dziecko umawiała miesiąc temu tylko do innego miasta niż my i ma wizytę w sierpniu, jakież było moje zdziwienie gdy się okazało, że my mamy przyjechać za tydzień, aż się zaśmiałam do słuchawki i przyznałam, ze w szoku jestem , że tak szybko:)

piątek, 21 lutego 2014

piątkowo

Chociaż jeszcze jestem  w pracy to myślami już  w domu. Pięknie u mnie za oknem, no może trochę przesadzam...ale ciepło i powietrze takie wiosenne bardziej, więc od razu zabieram po pracy małego i na spacer. A wieczorem  organizuję sobie wieczór babski, z dobrym jedzeniem i drinkiem. Dawno nigdzie nie wychodziłam, a to studia, a to choroba, a to się nie chce, koniec z tym marazmem. Przynajmniej dzisiaj tak mi się widzi:) 
W domu Wojtek szaleje, w kącie stoi 10 razy dziennie, nudzi mu się i wymyśla coraz to nowsze pomysły na dręczenie domowników, najbardziej babci, dzisiaj prawie straciła oko.Mam zamiar dzisiaj trochę spuścić z niego tej energii na powietrzu, może się uda. Czekam aż zrobi się jeszcze cieplej i wyciągniemy rowery, mi przyda się dla sylwetki a Wojtek może się trochę wyszaleje.
Miłego weekendu!

czwartek, 13 lutego 2014

Tata dobry na wszystko

Wojtek broi i ćwiczy całą rodzinę w cierpliwości. Wymusza na babci słodycze, gderam, nie wolno tyle gum jeść, bo ząbki będą chore i dziurawe a Wojtek na to pocieszającym tonem tata klei i już. Połamał babci okulary, gderam, że nieładnie, że babcia nic nie będzie widziała, że muszę teraz z jego świnki wziąć pieniążki i kupić babci okulary a Wojtek na to szybko po świnkę i pcha ją do plecaka z tekstem nie,nie, tata sklei i już
Nic nie jest w stanie go zmartwić, na wszystko pomoże tata i jego klej:)
Tata się śmieje i próbuje spełnić oczekiwania dziecka.

wtorek, 11 lutego 2014

urlopik

A raczej chorobowe, rozłożyło mnie na amen, chechłam tak, że mnie z pracy wyrzucili do domu, bo nie dało się skupić przy moim "kaszelku". I bardzo dobrze, bo po wizycie u lekarza okazało się, że mam zapalenie oskrzeli, wirusowe, shit. A to oznacza, że mogę zarazić Wojtka. A syn zdrowy od poniedziałku w przedszkolu, już w weekend wyeksmitowałam się w odosobnienie, tata przejął opiekę, aby nie roznosić wirusów. Ale wszystkie mamy wiedzą,że nie da rady tak na dłuższą metę się wyłączyć, chyba, żebym się wyprowadziła całkiem z domu ale nie mam gdzie:) Tak więc kuruję się grzecznie, siedzę w domu, i już mnie głowa boli od tego spania. Dziwne, jak jestem w swoim trybie - praca, dom itp. to marzę o łóżeczku i pobyczeniu się jak za starych dobrych czasów "singla bez zobowiązań". Wystarczyło 3 dni i już mnie szlag trafia, naprawdę głowa mnie boli od leżenia. Najgorsze, że mi ten kaszel zabójczy nie przechodzi i nie mogę wrócić na właściwe tory. Jedyny plus to książki no i blogi oczywiście, mogę nadrabiać zaległości. 
W domu tata radzi sobie całkiem dobrze, zdaje mi relacje jak się zachowywał Wojtek na basenie, sklepie, na spacerze a ja się śmieje. Niezłego mamy "ananaska". Trzeba mieć cierpliwość, umieć działać taktycznie i szantażem, aby zrobić z Wojtkiem większe zakupy i wyjść tylko z tym co było w zamiarze nabycia, bez gum, kinder niespodzianek, lego, książeczek i autek, hi,hi:) A tata dopiero się uczy tych działań taktycznych. Bardzo dobrze, bo do tej pory to mnie pouczał, że on nie ma problemów z Wojtkiem i jego się słucha. Jasne, jak oni tylko na basen i w fajne miejsca chodzą w weekendy to się słucha a tak normalnie to wiadomo, jak każde dziecko, ma już swoje zdanie, wszystko mu się podoba i jest uparty jak osiołek.

piątek, 7 lutego 2014

przed weekendem

Trochę lepiej już się czuje mój maluch, ale jeszcze trzymamy się diety, a raczej próbujemy. Wczoraj na widok chałki ucieszył się tak, jakbym mu nowe klocki lego kupiła. Krzyczał zaaferowany do babci "baba zob, zob!Buła!" Biedny, głodny więc dałam, nie wiem kiedy skończą się te rewelacje żołądkowe. Schudł już 1,3 przez tydzień, w tym 2 dni nie jadł zupełnie nic.
Do tego mnie rozkłada znowu jakaś grypa, zapowiada się ciekawy weekend.Dobrze, że chociaż nie mam szkoły w tym tygodniu i chatkę w miarę uprzątniętą to się pobyczymy z Wojtkiem.
Miłego weekendu kochani:)