wtorek, 2 grudnia 2014

Życie bez ojca

Tak się niestety źle wydarzyło, że tata Wojtka dostał w niedziele zawału, całe szczęście od razu trafił na operację i na razie jest dobrze, niedługo wyjdzie ze szpitala, rehabilitacja i dłuższy odpoczynek go czekają. Pomijam to co czułam gdy czekałam przed salą, bo nie o tym chcę tu napisać. Mój ojciec zmarł gdy byłam w szkole podstawowej. Wiem co to znaczy bark taty, szczególnie,że byłam dzieckiem kochanym, taką "córeczką tatusia". Wiele Wigilii spędziłam przy grobie taty rycząc jak bóbr na mrozie, wiele wieczorów w późniejszych latach po cichu przepłakałam " bo tata nie widzi...bo taty nie ma". Dlatego najbardziej żal mi mojego synka, nawet sobie nie wyobrażam jak miałabym mu wytłumaczyć gdzie jest tata i co się stało, gdybyśmy w niedziele nie zdążyli. Serce by mi pękało, jestem przerażona, że to może się wydarzyć. Na bok odeszły plany o kolejnym dziecku, chyba się nie zdecyduję, choć marzę o tym. Jednak co będzie gdy nas zabraknie, mój syn zostanie sam.

4 komentarze:

  1. Matko! Aż mi się gorąco zrobiło!!! Trzymajcie się i dużo zdrowia!!! Przesyłam ciepłe myśli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymamy się i idziemy dalej, trochę spokojniej:)

      Usuń
  2. Kochana nie możesz tak myśleć. Teraz najważniejsze jest wziąć się w garść i zadbać o siebie, o męża, o Was. Mojej koleżanki mąż tez miał zawał, miał 30 lat i to wydarzenie zupełnie ich odmieniło. Zwolnili tempo, zaczęli więcej korzystać z życia, odpoczywać, błahe problemy dnia codziennego nie robią na nich wrażenia i teraz potrafią cieszyć się wszystkim. Życzę Wam aby i u Was tak było. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się myśleć pozytywnie, ale mam takiego pecha w życiu, że gdzieś tam z tyłu już chyba zawsze będe sie bała.

      Usuń