wtorek, 30 grudnia 2014

pasiemy się

Choć jestem w pracy to tylko na kilka godzin, w domu nadal pełna chata. Śpią prawie do południa a potem przy stole do wieczora się pasiemy, i tak już chyba do Nowego Roku zostanie. Dzisiaj jadę na zakupy dopełnić lodówkę, aby było czym się paść, bo nam się zapasy uszczupliły:). Dzieci biegają, piszczą, ganiają się w berka. Zabawki dosłownie wszędzie. Sprzątam,ale wieczorami mieszkanie i tak wygląda jak bo bombie atomowej. Bratanica męża co rusz wylatuje na miasto (jak to nastolatka) ale wraca za to z koleżankami. fajnie, że tak jest, ja przyznam się, że w pracy sobie odpoczywam, popijam kawę i czytam co U Was:) Lenia mam i tak już pewnie pozostanie w grudniu. Ciasno mi się zrobiło od tego bigosu i pierogów ale co tam. Czekamy z Wojtkiem na więcej śniegu bo ten co u nas spadł to na razie za mało i kule się nie lepią a sanki już też czekają przecież. Pogoda mroźna więc Wojtuś zdrowy, niech już tak będzie jak najdłużej. 



2 komentarze:

  1. czyli wygląda na to, że u Was święta trwają cały czas :) Ja muszę przyznać, że jestem już zmęczona tym ciągłym szykowaniem, sprzątaniem, jedzeniem...i nie mogę się połapać jaki mamy dzień. No ale nie marudzę, bo gdybym narzekała na tak długa przerwę w pracy to chyba musiałabym być ostatnią zrzędą ;) ale śniegu rzeczywiście mogłoby spaść więcej :) Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jaki fajny ten świąteczny czas... Ja też w pracy mam nieco luźniej i ciszej, bo koledzy się urlopują... No, ale od 1 do 6 stycznia ja znów mam wolne. Nie będzie jednak leniwie, a intensywnie z racji wesela. To śniegu Wam życzę! U nas też go niewiele.

    OdpowiedzUsuń