czwartek, 23 października 2014

Zastrzyki

Noc z wtorku na środę była tak straszna, że poprosiłam babcię aby wybrała się z Wojtkiem do lekarza a ja dolecę już bezpośrednio jak będą wchodzić do gabinetu. Mama zadzwoniła już po fakcie jednak, Wojtuś dostał zastrzyk i jak się nie polepszy to skierowanie do szpitala na zapalenie krtani, antybiotyk i fura leków. na szczęście sie poprawiło, ale... dzisiaj musimy iść na drugi zastrzyk...ja już trzęsę portkami na samą myśl o awanturze i lamentach, które tam na bank zrobi Wojtek. Wczoraj mu mówiłam, że pójdziemy tylko sprawdzić, czy pupa się zagoiła, bo stwierdził, że mu Pani zrobiła dziurę w pupie. Wojtek kategorycznie kręcił głową, że lepiej nie pójdzie, bo Pani go znowu ukłuje. Kombinuję, jak to przetrwać i nic innego nie przychodzi mi jak zwykle do głowy niż przekupstwo! No ze mną chyba jest coś nie tak.

2 komentarze:

  1. Nie chcę Ci dawać żadnych rad, bo każda mama ma swoje sposoby ;) ale powiem Ci jaką ja mam technikę.
    Przede wszystkim zawsze mówię Młodej prawdę przy czym, jeśli ma się stresować, to mówię jej o tym najpóźniej jak się da. Ale wolę uniknąć sytuacji, w której Moje Dziecko stwierdzi, że ją okłamałam i przestanie mi wierzyć. Niestety czasem zdarzają się krzyki i płacz, trudno, musimy to przecierpieć :D
    Na szczęście Młoda już wie, że nawet jak czasem jest źle, to później będzie lepiej, no i zawsze może się przytulic do mamy lub taty. Myślę, że system się sprawdza :D
    A Wam życzę dużo zdrówka i jak najmniej stresu okołozastrzykowego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, mi jednak zabrakło odwagi, dopiero w przychodni jak weszliśmy powiedziałam, że musimy zrobić zastrzyk. Wychodząc już po opowiedziałam Wojtkowi, że jak byłam mała też dostawałam zastrzyki i długo płakałam, a on jest dzielny, bo prawie wcale nie płakał. Pokiwał głową i stwierdził, że też nie lubi kłucia.

      Usuń