środa, 5 lutego 2014

...

Długo nas tu nie było, podczytuję co u znajomych jednak sama nie mam czasu na pisanie w dzień a wieczorem to już mi się po prostu nie chce ostatnio. Dużo się działo.  Dzień Babci w przedszkolu - Wojtuś nauczył się pięknie wierszyka, chociaż do ostatniego dnia nie wiedziałam czy powie czy nie, więc bardzo się cieszyłam, babcia zresztą też. Byliśmy również u prababci, Wojtek powiedział wierszyk, wyściskał tę moją babcię z całej siły, kwiatki, laurka a mi się łzy w oczach kręciły. Prababcia nawet była w formie i nas pamiętała całą wizytę, była uśmiechnięta i zadowolona, chciałabym aby Wojtek coś zapamiętał z tych wizyt. Zdrowotnie było również całkiem ok,  cały styczeń, regularne chodzenie do przedszkola i logopedy sprzyja Wojtkowi, nie płacze rano, mówi coraz ładniej i wyraźniej,logopeda go chwali, że pracuje na zajęciach, udało nam się wywalczyć jeszcze dodatkowe godziny w innej placówce.
Dopiero w tę sobotę złapał małego jakiś wirus i go męczy, podajemy leki i nawadniacze, dzisiaj byliśmy drugi raz u lekarza,który dodał coś na brzuszek, mam nadzieję, że w końcu odejdzie choroba. najgorsze, że dziecko musi mieć lekkostrawną dietę, a on nie lubi ryżu, nie chce marchwianki ani kisielu. Już nie mam pomysłu co mu podawać, ratujemy się kaszką Sinlac.
Może ktoś ma jakieś domowe sposoby na typowe wirusówki? Czytałam już, że cola, słone paluszki, ryż, ale może coś jeszcze?

4 komentarze:

  1. Trzymajcie się! Tez słyszałam o rozgazowanej coli. Ale słone paluszki mnie zdziwily :-) Zdrowka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie raz słyszałam o coli i paluszkach - podawanych razem... nigdy nie sprawdzałam jak to się ma w praktyce, ale uważam, że skoro tyle osób to powtarza to coś w tym być musi...

    OdpowiedzUsuń