Kwiecień i początek maja to prawie codzienne wycieczki rowerowe, ewentualnie hulajnoga no i piłka z tatą. uwaga, Wojtek śmiga już sam na dwóch kółkach i potrafi z nami przejechać na swoim rowerze nawet 10 km! Oczywiście zajmuje nam taka trasa pół dnia, przystanki są długie ale i tak się cieszymy, bo jedzie sam a taki mały. Odpukać odchodzą choróbska, mam nadzieję, że do jesieni nie powrócą.Zbliża się niedługo Dzień Dziecka, zastanawiam się jeszcze gdzie pojedziemy z tej okazji, chce go spędzić rodzinnie i fajnie, w końcu też jestem jeszcze dzieckiem:) Wojtek już nie może się doczekać dopytuje od miesiąca kiedy będzie dzień dziecka, bo mu obiecałam klocki lego z nowej kolekcji, chodzi z gazetką firmową, w sumie jest już rozwalona i pyta co dzień i pokazuje co on chce. Najpierw Dzień Mamy tłumaczę a później jego święto, no to zaczyna pytać kiedy Dzień Mamy:) I tak co dziennie po 20 razy:)
Z racji pogody jesteśmy na dworze, a zatem piachu do domu znosimy i Wojtek ma codziennie kąpiele z pianą, które uwielbia, bo inaczej nie da się doczyścić:)
Na koniec podaje linka do fajnego bloga do wykorzystania z dziećmi, super fajne pomysły, ja jestem beztalencie chemiczne fizyczne i ogólnie ścisłe, wiec sama się fascynuję wynikiem eksperymentów:)
Moje Dzieci Kreatywnie
Wojtusia świat z mamą w tle....
czwartek, 7 maja 2015
wtorek, 21 kwietnia 2015
Pierwsza miłość
Pamiętacie swoje pierwsze dziecięce miłości, sympatie? Ja pamiętam, z przedszkola. Pamiętam, że był blondynem i jak przychodził do przedszkola to przestawałam płakać, Andrzej miał na imię. Moja mama do dzisiaj opowiada mi, że dzięki tej miłości nie płakałam w przedszkolu:)
Nie od dziś wiem, że mój synek też ma swoją ulubioną koleżankę, Laurę.
Po świętach czy dłuższej chorobie nie chce iść do przedszkola, rano jojczy niemiłosiernie, a gdy wracam po niego po obiedzie i pytam jak było w przedszkolu odpowiada zadowolony i takim rozmarzonym głosem Dobze, Laura była .
Gdy rozmawiamy o długich włosach np. i pytam czy dziewczynki mają długie włosy w przedszkolu i która ma najładniejsze odpowiedź jest oczywista- Laura:) No tak po co pytam.
Piękne to przywiązanie i takie słodkie.
Nie od dziś wiem, że mój synek też ma swoją ulubioną koleżankę, Laurę.
Po świętach czy dłuższej chorobie nie chce iść do przedszkola, rano jojczy niemiłosiernie, a gdy wracam po niego po obiedzie i pytam jak było w przedszkolu odpowiada zadowolony i takim rozmarzonym głosem Dobze, Laura była .
Gdy rozmawiamy o długich włosach np. i pytam czy dziewczynki mają długie włosy w przedszkolu i która ma najładniejsze odpowiedź jest oczywista- Laura:) No tak po co pytam.
Piękne to przywiązanie i takie słodkie.
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
żegnam się z częscią blogów
I nikt po mnie nie będzie płakał, wiem. zaczyna mnie jednak denerwować, że od zapisu codzienności, historii dnia codziennego szkrabów lub przeżyć własnych ważniejsze jest reklamowanie produktów. Kropką nad i były prośby od pomoc Pawełkowi. Udało się zebrać pieniążki, co mnie bardzo cieszy. Przykro mi było, że ważniejsze dla niektórych były relacje ze spotkań blogerek i promowanie produktów. Niech każdy robi to co chce, ale ja wypadam.
Cieszą mnie za to posty dziewczyn, które może nie są regularne ale za to oddają sens ich prowadzenia, bo miło poczytać:) Gazetek reklamowych i lansu nie potrzebuję.
Cieszą mnie za to posty dziewczyn, które może nie są regularne ale za to oddają sens ich prowadzenia, bo miło poczytać:) Gazetek reklamowych i lansu nie potrzebuję.
środa, 1 kwietnia 2015
Pomoc dla Pawełka Bryk udostepniajcie proszę
Przeczytałam historię Pawełka i jak zwykle się poryczałam. Ale to mu nie pomoże, wpłaciłam co mogłam, udostępniłam na swoim profilu wśród znajomych ale proszę również i Was, Naszych Drogich Czytelników, pomóżcie jak możecie proszę! Dopóki jest nadzieje, trzeba walczyć!
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER
Darowizna na rzecz PAWEŁKA BRYK
RAIFFEISEN BANK
nr konta
94 1750 0012 0000 0000 2068 7444
Pawełek Bryk ma też swoją stronę na facebooku gdzie znaleźć możecie najaktualniejsze dane do zbiórki i wiadomości o jego losach, obecnie jest już w Brukseli i czeka na operacje, ale co jak rodzice nie zbiorą tylu pieniędzy....
Pawełek Bryk w podróży po dalsze życie
poniedziałek, 30 marca 2015
wychodzimy na prostą
Nie będę marudzić. Chorowaliśmy dość długo, Wojtek typowo, wirusy, za to ja zapalenie oskrzeli a po dwóch tygodniach grypa a potem zapalenie ucha,antybiotyki jeszcze biorę, ale już jest ok i wróciłam do żywych. Wojtek też by wrócił dzisiaj do przedszkola po 2,5 tyg nieobecności gdybym nie zaspała:) Spóźniłam się do roboty bagatela, godzinkę...na szczęście nikt mi czasu w robocie nie mierzy, stres pokontrolny opadł i znowu mogę się obijać. No ale Wojtek został w domu z babcią, mam nadzieje, że jutro pójdzie nam już normalniej poranek.
Ciężko się wraca do normalności, w domu czekają porządku odkładane ciągle na później, goście już się zapowiadają a mi jakoś nic się nie spieszy. Dostaliśmy zaproszenie nad morze i skorzystamy po świętach i to jest coś co mnie cieszy, w końcu coś miłego i pozytywnego. W szkole coraz więcej wymagań, zaliczenia się zbliżają, siedzę w książkach, czytam i staram się wszystko ogarnąć. Postanowiłam, że to moja ostatnia podyplomówka i na razie stop. Weekendy poza domem, często chora albo pozostawiająca chorego Wojtka, muszę odpocząć.
Wojtek wynudził się w domu na maksa, rozrabia z nudów, nic nie chce robić z mamusią, albo po 3 minutach stwierdza, że się zmęczył, że to co robimy to nuda. Gry, malowanki, klocki, wszystko idzie w odstawkę. No po za hulajnogą, którą jeździ po całym domu i udaje strażaka. I bajkami, które mógłby chyba cały dzień oglądać gdyby mu pozwolić.
Ciężko się wraca do normalności, w domu czekają porządku odkładane ciągle na później, goście już się zapowiadają a mi jakoś nic się nie spieszy. Dostaliśmy zaproszenie nad morze i skorzystamy po świętach i to jest coś co mnie cieszy, w końcu coś miłego i pozytywnego. W szkole coraz więcej wymagań, zaliczenia się zbliżają, siedzę w książkach, czytam i staram się wszystko ogarnąć. Postanowiłam, że to moja ostatnia podyplomówka i na razie stop. Weekendy poza domem, często chora albo pozostawiająca chorego Wojtka, muszę odpocząć.
Wojtek wynudził się w domu na maksa, rozrabia z nudów, nic nie chce robić z mamusią, albo po 3 minutach stwierdza, że się zmęczył, że to co robimy to nuda. Gry, malowanki, klocki, wszystko idzie w odstawkę. No po za hulajnogą, którą jeździ po całym domu i udaje strażaka. I bajkami, które mógłby chyba cały dzień oglądać gdyby mu pozwolić.
wtorek, 3 marca 2015
Strata babci
Żadne informacje z książek ani artykułów i porad w internecie nie przygotowują do takiej rozmowy jaką musiałam wczoraj odbyć z Wojtkiem. W niedziele umarła prababcia Wojtusia, moja jedyna ukochana babcia. Mieliśmy do niej jechać z synkiem jak to robiliśmy w miarę często w niedziele, niestety dostaliśmy telefon ze złymi wieściami. Zabrałam mamę, cały dzień byłyśmy u babci w domu, w poniedziałek nadal nie byłam w stanie powiedzieć dziecku, no bo jak to zrobić, żeby zrozumiało ale się nie zamartwiało. Jest wiele porad w necie, np. żeby nie mówić, że babcia zasnęła, bo podobno niektóre dzieci później boją się spać. Wojtek ma 4 lata i 4 miesiące, jest mądrym chłopcem. Wczoraj w końcu odważyłam się na te rozmowę. Były pytania czy babcia wzięła swoje rzeczy, czy ma łóżko, czy w niebie są klocki, czy ja też będę stara czy on będzie stary. Oprałam się na tym, że babcia była już bardzo stara i zmęczona i chciała już iść do nieba. Czułam, że idzie mi ta rozmowa coraz gorzej. I niestety nie mógł pojąć tego, że już babcia nie wróci. Przed ta rozmową myślałam, że go zabiorę na pogrzeb, ale po tej rozmowie i jego reakcji stwierdzam, że jednak nie. Oszczędzę mu tego, myślę, że babcia nie będzie mi tego miała za złe, że go nie wzięłam. Zabiorę go na drugi dzień po pogrzebie na grób, żeby mógł jej zapalić świeczkę. Tak bardzo chciałam, żeby pamiętał babcię i często z nim jeździłam a teraz mam problem, bo przecież jego babcia wlóci.
czwartek, 12 lutego 2015
Lenistwo
U nas lenistwo i spokój. Wojtek zdrowy, codziennie po przedszkolu chodzi z tatą na spacery a ja zalegam na kanapie i dobrze mi z tym. Śpię albo czytam, w chwilach kiedy nie zalegam to gram w gry planszowe, w karty, czytam Wojtkowi a wieczorami marudzę mężowi:) W pracy spokój, nuda wręcz, brak nowych wyzwań. Z jednej strony fajnie, bo w domu tylko relaks i zero zmartwień. Z drugiej strony jak tak dalej pójdzie to spasę sie jak wieloryb, bo nic mi sie nie chce. Na basen chodzimy ale raczej, żeby się pochlapać i pozjeżdżać na zjeżdżalni niż porządnie popływać, żeby kręgosłup się ożywił. Na wszystko ostatnio mamy czas, nawet okna umyłam w przewie w leżeniu na kanapie.Zauważyłam, że im więcej mam pracy tym jestem aktywniejsza. pewnie Ameryki nie odkryłam. Więc teraz będę sobie tak bimbać w pracy 3 miesiące zanim znowu coś ruszy z nowymi projektami. Ha!
Subskrybuj:
Posty (Atom)