wtorek, 26 listopada 2013

Śnieg

Wczoraj przed zaśnięciem cieszyło się moje dziecię jak nie wiem co, bo zaczął padać śnieg. Podskakiwał zachwycony na łóżku i odeszła mu ochota na sen. Swoim łamanym polskim tłumaczył mi, że będzie z tatą na sankach jeździł z górki. Ciekawe co na to tata, który ledwo zipie chory na jakieś wirusisko. Swoją drogą to jednak to prawda, że chory facet w domu jest gorszy od dziecka. cały weekend marudził, stękał jakby chorował rzeczywiście na coś poważnego. Musiałam go wozić do lekarza, wykupić leki, przypilnować, żeby wziął...nosić herbatki, zupki, jezuuu. Wojtek się od razu zaraził, kaszle i znowu do przedszkola nie chodzi, co go akurat cieszy, z babcią w domu rozrabia.
Co do śniegu to owszem ładnie wygląda świat za oknem, powietrzem mroźnym milej oddychać, ale jazda autem już nie fajna, skrobanie szyb też nie. No ale nie można mieć wszystkiego w końcu.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Nie lubię poniedziałków

Nie lubię poniedziałków, szczególnie jak sobotę i niedzielę spędzam w szkole, do której muszę dojechać i wrócić późnym wieczorem. Droga była fatalna, mgła, ciemno, a ja nie lubię jeździć po ciemaku. Wróciłam zmęczona, odzwyczaiłam się od siedzenia w ławce. Wojtek został oczywiście z babcią, tata jak zwykle w pracy, jedynie w niedziele spędzili razem kilka godzin bo z rana też w pracy. Co ja bym zrobiła bez mojej mamy, jest dla mnie ogromną pomocą w opiece przy Wojtku. Gdyby nie ona chyba bym nie mogła podjąć tych studiów, bo na tatę nie ma co liczyć, tata jest non stop w pracy, do szału mnie to doprowadza, bo ileż można. W domu są ostatnio ciągłe kłótnie z tego powodu. Nie można tak żyć na dłuższą metę, cierpi na tym Wojtek, cierpię na tym ja. I nie potrzebujemy tych pieniędzy az w takim zakresie, żeby prawie nocować w pracy. Ja oficjalnie jestem na urlopie dalej a w rzeczywistości co drugi dzień w pracy, inaczej się nie da, ale na chwile, pocieszające...Nakupiłam sobie książek nowych, byłam również w bibliotece i powymieniałam i mam zamiar czytać, czytać, czytać, oczywiście w czasie gdy Wojtek w przedszkolu bo później to już tylko lego, auto, lego, auto do wieczora:)

piątek, 8 listopada 2013

Odrzucone referendum

Nie jestem Pisowcem, żeby nie było...ale odrzucenie referendum mnie wkurzyło. Nie chcę, żeby mój syn musiał iść do szkoły w wieku 6 lat. Uważam, że polskie szkoły nie są do tego przygotowane, poza tym mój syn jest wcześniakiem urodzonym w listopadzie. Ma pewne zaległości, nie wiem czy dorówna swoim rówieśnikom. Czy kogoś to będzie obchodziło poza mną gdy będzie miał 6 lat? A może go jako jedynego cofną? Ponadto irytuje mnie  pęd rodziców z dodatkowymi zajęciami nie dla dzieci a dla samych siebie chyba, taki wyścig szczurów od samego początku, najlepiej już w przedszkolu. A gdzie czas na dzieciństwo i zabawę. sama mam już sporo lat i wciąż się uczę, doszkalam, studiuję. I wiem, że nasze dzieci podobnie jak ja jeszcze wiele, wiele lat spędzą na nauce więc po co zabieram im beztroską radość z bycia dzieckiem i wtłaczać tak szybko coraz więcej obowiązków, co im to w życiu da? Lepszą pracę, lepszy start w życiu? Jak dla mnie to bzdury. I zła jestem, że jako rodzic mam obecnie g... do gadania, o tyle co mogę sobie na blogu popisać.

czwartek, 7 listopada 2013

Trzy latka

4 listopada 2010 przyszedł na świat mój maluch, aż trudno uwierzyć, że już skończył 3 latka. Chociaż dla mnie jest malutkim dzieckiem to już całkiem spory chłopczyk, 95 cm i 14 kg :) Ma już swoje zdanie, wie co lubi a czego nie, potrafi sam się rozebrać, zjeść, uwielbia się kąpać i sam myć, nawet ząbki chce szorować sam, ja tylko poprawiam. Jest bardzo samodzielny, wesoły, rzadko bywa humorzasty. Uwielbia bawić się z innymi dziećmi, szczególnie z chłopcami. Ulubiona bajka to Strażak Sam, Krecik i oczywiście Auta.
Nie przepada za malowaniem, nie ma do tego cierpliwości, maluje 2 minutki i idzie się bawić, lubi za to budować z klocków, najlepiej garaże do swoich samochodzików. Ostatnio stał się moim pomocnikiem w kuchni, lubi robić sałatki, a najbardziej je doprawiać, mieszać, sypać i najwięcej zje warzyw przy ich przygotowywaniu.
Urodziny wyprawiliśmy Wojtusiowi w niedziele, było dużo dzieci, gwaru, wrzasków pisków i hałasu i chyba o to chodzi::) Wojtuś był zadowolony, chociaż troszkę się zawstydził przy śpiewanym sto lat to wszystkie życzenia przyjął z uśmiechem. A w poniedziałek zanieśliśmy cukierki do przedszkola i każde dziecko w grupie namalowało dla Wojtka baloniki. 
Super pamiątka na przyszłość.